Wpisy archiwalne w kategorii
200-299km
Dystans całkowity: | 2803.62 km (w terenie 9.00 km; 0.32%) |
Czas w ruchu: | 115:06 |
Średnia prędkość: | 24.36 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.00 km/h |
Suma podjazdów: | 7126 m |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 233.63 km i 9h 35m |
Więcej statystyk |
Za mało czasu , za dużo fatalnych dróg i błądzenia
Niedziela, 9 września 2012 | dodano:09.09.2012Kategoria 200-299km
Wyjeżdżam o 7.30 już na dzień dobry mam 1,5h obsuwy , ale nie przejmowałem się tym. Najpierw Brusy - Lubnia - Wiele. Od Borska zaczyna już męczyć przeciętny asfalt. Po przeszło 60km wjeżdżam na DW 214 do Zblewa , droga dobra , lecz miejscami rozsiane dziury straszą. Od Zblewa berlinką do Starogardu , na moje nieszczęście nie pamiętałem w którym miejscu kończą się cholerne płyty na drodze , więc zdążyłem przejechać po nich ~4km , w międzyczasie musiałem przykręcić koszyk od bidonu , bo się poluzował. Przez Starogard bez przygód skierowałem się na Skórcz.
Za Skórczem pierwszy i jedyny niewymuszony postój , na bufet. Chwilę wcześniej jeszcze źle jechałem , ale szybko naprawiłem błąd. Następnie Warlubie , im bliżej do celu tym gorsza droga. Kilkuminutowy postój na przejeździe kolejowym i nadprogramowe kółeczko , bo pobłądziłem...
Kawałek za Warlubiem , pojawiły się pierwsze poważniejsze problemy nawigacyjne , drogi też tak sobie oznaczone , efektem czego władowałem się w odcinek ~15km po katastrofalnej drodze, Nierówny , dziurawy , popękany , chropowaty , połatany i wąski asfalt prawie do samego Jeżewa.
W Drzycimiu , ponownie źle jadę , ale zawracam i dokupuję wodę , kieruję się na Lniano , ale dojeżdżając do rozjazdu Osie - Świecie dociera do mnie , że znowu źle pojechałem. Postanawiam nadrobić , droga dobra , lecz mam w pamięci odcinek za Tleniem , po którym nawet góralem się ciężko jedzie , a co dopiero szosą.
Mijam Tleń i zaczynam felerny odcinek , w Trzebciny kawałek przed końcem owego odcinka łapię gumę , pechowo kamyczek dostał się przez małą dziurę w oponie (powinienem w domu zamienić tą "zabezpieczającą" taśmę na kawałek dętki). Męczę się z łataniem czując dużą presję czasu , aby zdążyć przed zmrokiem. Dętka prawdopodobnie nie ułożyła się jak powinna , więc dałem tylko 3 bary , bo nie miałem czasu na poprawkę. Zostaje mi przeszło 50km w 1,5h praktycznie na flaku z tyłu. Na szczęście już bez przygód , w miarę możliwości dojeżdżam do Tucholi , gdzie droga też nie powala. Do Chojnic szybko widząc już zachodzące słońce. Udaję mi się dojechać do miasta gdy zaczyna się ściemniać.
Ogólnie przez wiele fatalnych dróg nie mogłem się konkretnie rozbujać co zaowocowało brakiem zmęczenia , może i to lepiej teraz :].
Chojnice - Brusy - Lubnia - Wiele - Olpuch - Stara Kiszewa - Zblewo - Starogard Gd. - Skórcz - Warlubie - Jeżewo - Drzycim - Osie - Tleń - Tuchola - Chojnice
Za Skórczem pierwszy i jedyny niewymuszony postój , na bufet. Chwilę wcześniej jeszcze źle jechałem , ale szybko naprawiłem błąd. Następnie Warlubie , im bliżej do celu tym gorsza droga. Kilkuminutowy postój na przejeździe kolejowym i nadprogramowe kółeczko , bo pobłądziłem...
Kawałek za Warlubiem , pojawiły się pierwsze poważniejsze problemy nawigacyjne , drogi też tak sobie oznaczone , efektem czego władowałem się w odcinek ~15km po katastrofalnej drodze, Nierówny , dziurawy , popękany , chropowaty , połatany i wąski asfalt prawie do samego Jeżewa.
W Drzycimiu , ponownie źle jadę , ale zawracam i dokupuję wodę , kieruję się na Lniano , ale dojeżdżając do rozjazdu Osie - Świecie dociera do mnie , że znowu źle pojechałem. Postanawiam nadrobić , droga dobra , lecz mam w pamięci odcinek za Tleniem , po którym nawet góralem się ciężko jedzie , a co dopiero szosą.
Mijam Tleń i zaczynam felerny odcinek , w Trzebciny kawałek przed końcem owego odcinka łapię gumę , pechowo kamyczek dostał się przez małą dziurę w oponie (powinienem w domu zamienić tą "zabezpieczającą" taśmę na kawałek dętki). Męczę się z łataniem czując dużą presję czasu , aby zdążyć przed zmrokiem. Dętka prawdopodobnie nie ułożyła się jak powinna , więc dałem tylko 3 bary , bo nie miałem czasu na poprawkę. Zostaje mi przeszło 50km w 1,5h praktycznie na flaku z tyłu. Na szczęście już bez przygód , w miarę możliwości dojeżdżam do Tucholi , gdzie droga też nie powala. Do Chojnic szybko widząc już zachodzące słońce. Udaję mi się dojechać do miasta gdy zaczyna się ściemniać.
Ogólnie przez wiele fatalnych dróg nie mogłem się konkretnie rozbujać co zaowocowało brakiem zmęczenia , może i to lepiej teraz :].
Chojnice - Brusy - Lubnia - Wiele - Olpuch - Stara Kiszewa - Zblewo - Starogard Gd. - Skórcz - Warlubie - Jeżewo - Drzycim - Osie - Tleń - Tuchola - Chojnice
Dane wycieczki:
Km: | 280.66 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 10:25 | km/h: | 26.94 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 786m | Rower: | Bianchi Via Nirone 7 |
Piła
Wtorek, 28 sierpnia 2012 | dodano:28.08.2012Kategoria 200-299km
Parę dni temu udało mi się zdać egzamin na prawo jazdy w Pile , więc postanowiłem przejechać sobie jeszcze jedną rundkę po mieście - honorową. Oczywiście nie mogło zabraknąć triumfalnego przejazdu obok WORDu z szerokim uśmiechem skierowanym do tych co tam się jeszcze męczą :]
Rano dosyć zimno ok 15* C może mniej. Na DK 10 od Piły do Wyrzyska spory ruch samochodowo/ciężarowy trochę się po wkurzałem , potem udobruchała mnie wojewódzka 242 na trasie Wyrzysk - Łobżenica , szkoda , że kolejne 2/3 tej drogi była przeciętna do Więcborka. Końcówka już ciężej , bo trochę zesztywniałem przez tylko jeden postój na trasie.
Rano dosyć zimno ok 15* C może mniej. Na DK 10 od Piły do Wyrzyska spory ruch samochodowo/ciężarowy trochę się po wkurzałem , potem udobruchała mnie wojewódzka 242 na trasie Wyrzysk - Łobżenica , szkoda , że kolejne 2/3 tej drogi była przeciętna do Więcborka. Końcówka już ciężej , bo trochę zesztywniałem przez tylko jeden postój na trasie.
Dane wycieczki:
Km: | 229.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:49 | km/h: | 29.39 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 450m | Rower: | Bianchi Via Nirone 7 |
Dwusetka przez Świecie i Bydgoszcz
Wtorek, 24 lipca 2012 | dodano:24.07.2012Kategoria 200-299km
Wyjeżdżam przed 6.30 , jedzie się dobrze - zero wiatru i przyjemny chłód. Z czasem robi się coraz cieplej i tak dojeżdżam do Świecia bez zbędnego zatrzymywania się. A tam kolejny raz ogłupia mnie to pogmatwane miasto. Za pierwszym razem prawie bym jechał ekspresówką , a za drugim razem jechałem w przeciwnym kierunku - do Grudziądza. Bez mapy , albo navi ciężko jest to ogarnąć , oznaczenia też mogłyby być lepsze. W taki właśnie sposób zrobiłem nadprogramowe kilkanaście km.
Kiedy odnajduję właściwą jezdnię kieruje się na Bydgoszcz DK 5. Ruch spory na drodze , ale nie przeszkadza to , dzięki asfaltowemu poboczu.
Przez Bydgoszcz bardzo powoli i szczęśliwie bez niespodzianek , wracam DK 25. Bufet dzisiaj daleko , jadłem dopiero na 142km (3 banany) i jak się później okazało wystarczyło to już do końca.
Minęło południe i słońce zaczęło konkretnie grzać , kompletnie odsłonięty wśród pól daje mi solidnie popalić przez niecałe 1,5h. Wracam przez Mąkowarsko i Gostycyn , gdzie dokupuję wodę i męczę się kilka km na beznadziejnym asfalcie.
Przez Tucholę przejeżdżam sprawnie , podobnie następne 5km. Na koniec udaję mi się czepić jak rzep psiego ogona i pasożytuję za traktorkiem 15km. Przez Chojnice naokoło aby uniknąć złego asfaltu.
Chojnice - Tuchola - Świecie - Bydgoszcz - Tuchola - Chojnice
Kiedy odnajduję właściwą jezdnię kieruje się na Bydgoszcz DK 5. Ruch spory na drodze , ale nie przeszkadza to , dzięki asfaltowemu poboczu.
Przez Bydgoszcz bardzo powoli i szczęśliwie bez niespodzianek , wracam DK 25. Bufet dzisiaj daleko , jadłem dopiero na 142km (3 banany) i jak się później okazało wystarczyło to już do końca.
Minęło południe i słońce zaczęło konkretnie grzać , kompletnie odsłonięty wśród pól daje mi solidnie popalić przez niecałe 1,5h. Wracam przez Mąkowarsko i Gostycyn , gdzie dokupuję wodę i męczę się kilka km na beznadziejnym asfalcie.
Przez Tucholę przejeżdżam sprawnie , podobnie następne 5km. Na koniec udaję mi się czepić jak rzep psiego ogona i pasożytuję za traktorkiem 15km. Przez Chojnice naokoło aby uniknąć złego asfaltu.
Chojnice - Tuchola - Świecie - Bydgoszcz - Tuchola - Chojnice
Dane wycieczki:
Km: | 231.48 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:37 | km/h: | 26.86 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 570m | Rower: | Bianchi Via Nirone 7 |
Przesadziłem
Sobota, 3 września 2011 | dodano:03.09.2011Kategoria 200-299km
Pierwszy raz nie udało mi się dojechać do końca. Nie tyle zmęczenie co po prostu za dużo ostatnio jeździłem (poniedziałkowe 400). Ból był taki nieznośny , że ledwie chodziłem...a co dopiero jechać.
Gdynia94 dzięki za jazdę.
Gdynia94 dzięki za jazdę.
Dane wycieczki:
Km: | 221.79 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 09:40 | km/h: | 22.94 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 500m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Ogień!! - Piła , Złotów
Wtorek, 23 sierpnia 2011 | dodano:23.08.2011Kategoria 200-299km
Jako , że w Krajence , na 25km przed Piłą miałem niezłą średnią - 26km/h. Postanowiłem cisnąć przez całą drogę i się udało. Dla mnie avg na prawdę rewelacyjne , bo tylna przerzutka jest porządnie zajechana , a łańcuch to już ledwie się trzyma (jeżdżę tylko na jednym w tym roku).
Trasa trochę nużąca , ponieważ płaska jak stół. Ale przynajmniej na niektórych odcinkach asfalt był całkiem dobry. Oczywiście były też beznadziejny , jak ten na drodze Jastrowie - Podgaje. Lawirowanie między dziurami , pęknięciami , koleinami z 30 na liczniku i pędzącymi tirami , jak dla mnie mało ciekawe.
Na koniec jeszcze dokręciłem brakujący dystans do dwusetki.
Trasa trochę nużąca , ponieważ płaska jak stół. Ale przynajmniej na niektórych odcinkach asfalt był całkiem dobry. Oczywiście były też beznadziejny , jak ten na drodze Jastrowie - Podgaje. Lawirowanie między dziurami , pęknięciami , koleinami z 30 na liczniku i pędzącymi tirami , jak dla mnie mało ciekawe.
Na koniec jeszcze dokręciłem brakujący dystans do dwusetki.
Dane wycieczki:
Km: | 200.04 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:15 | km/h: | 27.59 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 290m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Śląsk - dzień 11 - Opole
Wtorek, 9 sierpnia 2011 | dodano:09.08.2011Kategoria 200-299km, śląsk 2011
Pierwsza część trasy przez Olesno pod bardzo silny wiatr. Na miejscu rezygnuję ze zwiedzania i jadę z powrotem krajową 46. W Lublincu robię małe zakupy i jadę dalej.
Przez 175km szczęśliwie omijałem deszcz , lecz w Herbach wjeżdżam w środek ulewy , w której jadę prawie do końca. Mimo to dokręcam brakujący 1km i kończę.
Przez 175km szczęśliwie omijałem deszcz , lecz w Herbach wjeżdżam w środek ulewy , w której jadę prawie do końca. Mimo to dokręcam brakujący 1km i kończę.
Dane wycieczki:
Km: | 200.24 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:10 | km/h: | 24.52 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 390m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Śląsk - dzień 7 - Kraków
Piątek, 5 sierpnia 2011 | dodano:05.08.2011Kategoria 200-299km, śląsk 2011
To była lekka głupota z mojej strony. Trochę za późno wyjechałem (po 9.00) , a potem musiałem zapieprzać w drugą stronę by się jako tako wyrobić.
Od Zawiercia , a właściwie od Olkusza zaczęły się schody. Wtedy było tylko góra , dół przy dosyć natężonym ruchu. Ale o dziwo jakoś poszło.
Może w końcu będzie kilometr w pionie.
Od Zawiercia , a właściwie od Olkusza zaczęły się schody. Wtedy było tylko góra , dół przy dosyć natężonym ruchu. Ale o dziwo jakoś poszło.
Może w końcu będzie kilometr w pionie.
Dane wycieczki:
Km: | 289.07 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 12:01 | km/h: | 24.06 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1220m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Nieplanowane 200km
Środa, 29 czerwca 2011 | dodano:29.06.2011Kategoria 200-299km
Jazda w godzinach 11.30 - 21.00. Najpierw 168km moim tempem , ze średnią 24.6km/h. A reszta , czyli od Przechlewa , to spokojny rozjazd.
Dane wycieczki:
Km: | 205.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:45 | km/h: | 23.51 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 630m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Kapryśna pogoda - Czaplinek
Sobota, 25 czerwca 2011 | dodano:25.06.2011Kategoria 200-299km
Startuje o 5.00 , znowu bez snu. Bo pewnie bym zaspał i nie pojechał.
Najpierw jadę na Człuchów , potem postanowiłem pojechać przez Rzeczenicę na Czarne.
Po chwili łapię się za koparkę i jadę z nią aż na Czarne przyzwoitym tempem - 31-33km/h.
Przez przypadek zatrzymuję się przy biedronce i ku mojemu zdziwieniu jest otwarta (było dopiero po 7.00) , więc robię małe zakupy.
I zatrzymuję się na kilkuminutowy postój za Czarnym.

Dojeżdżam do Szczecinka i podejmuję decyzję , że jednak zdecyduję się pojechać kolejne 40km pod wiatr , który coraz bardziej przeszkadzał.
Droga była świetna - idealny asfalt i bardzo mały ruch.






Jedno z wielu dzisiaj mijanych jeziorek :

Potem zaczęło popadywać z przerwami , tutaj postój pod drzewami bo się trochę rozpadało.

Tak się zastanawiam po co chciałem tam jechać , pomijając jeziora to tam nic nie ma.

Jezioro Czaplino:

Wiem nic nie widać , jechałem tam z nadzieją fajnych fotek nad jeziorem. Bo takie małe miasteczko otaczają aż 3 jeziora. A trafiłem na szary , bury dzień , więc nic nie wyszło z tego.
Po 115km pod wiatr mogłem w końcu pojechać z wiatrem i jechało się wyśmienicie. Odcinek do Szczecinka - 40 kilka km , jechałem prawie cały czas powyżej 30km/h. Wiedziałem , że to się na mnie zemści i na 190km łapie mnie lekki kryzys , ale wyłącznie przez to , że jechałem na pustym żołądku.
Przed Człuchowem zjeżdżam przez Canpol do Sieroczyna na porządny obiad. Kimam jeszcze potem przez 2h i jadę do domu. Potem musiałem jeszcze pojechać po kabel usb by przesłać zdjęcia na kompa.
Najpierw jadę na Człuchów , potem postanowiłem pojechać przez Rzeczenicę na Czarne.

Droga na Czarne© mati94
Po chwili łapię się za koparkę i jadę z nią aż na Czarne przyzwoitym tempem - 31-33km/h.
Przez przypadek zatrzymuję się przy biedronce i ku mojemu zdziwieniu jest otwarta (było dopiero po 7.00) , więc robię małe zakupy.
I zatrzymuję się na kilkuminutowy postój za Czarnym.

Pierwszy postój© mati94
Dojeżdżam do Szczecinka i podejmuję decyzję , że jednak zdecyduję się pojechać kolejne 40km pod wiatr , który coraz bardziej przeszkadzał.
Droga była świetna - idealny asfalt i bardzo mały ruch.

Droga krajowa nr 20© mati94

Jezioro Śmiadowo© mati94

W tle Jezioro Śmiadowo© mati94

Kopciuszek zgubił swój pantofelek:)© mati94

Jezioro Pile© mati94

Jedno z wielu dzisiaj mijanych jeziorek :

Potem zaczęło popadywać z przerwami , tutaj postój pod drzewami bo się trochę rozpadało.

Tak się zastanawiam po co chciałem tam jechać , pomijając jeziora to tam nic nie ma.

Jezioro Czaplino:

Wiem nic nie widać , jechałem tam z nadzieją fajnych fotek nad jeziorem. Bo takie małe miasteczko otaczają aż 3 jeziora. A trafiłem na szary , bury dzień , więc nic nie wyszło z tego.
Po 115km pod wiatr mogłem w końcu pojechać z wiatrem i jechało się wyśmienicie. Odcinek do Szczecinka - 40 kilka km , jechałem prawie cały czas powyżej 30km/h. Wiedziałem , że to się na mnie zemści i na 190km łapie mnie lekki kryzys , ale wyłącznie przez to , że jechałem na pustym żołądku.
Przed Człuchowem zjeżdżam przez Canpol do Sieroczyna na porządny obiad. Kimam jeszcze potem przez 2h i jadę do domu. Potem musiałem jeszcze pojechać po kabel usb by przesłać zdjęcia na kompa.
Dane wycieczki:
Km: | 238.91 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 10:18 | km/h: | 23.20 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 510m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Pół dnia w siodle - Koszalin , Miastko
Sobota, 11 czerwca 2011 | dodano:12.06.2011Kategoria 200-299km
Chciałem wyjechać o północy , ale jakoś nie miałem ochoty jechać nocą , więc ruszyłem ok 4.00.

Od początku jadę spokojnie , jechałem pod wiatr , który był dość umiarkowany.
Staję jeszcze przed Człuchowem w krzakach...

Z krajowej 22 skręcam na DK25 i robię zdjęcie tablicy.

Po kilku kilometrach mijam Jezioro Krępsko i z drugiej strony Jezioro Szczytno.

Dojeżdżam do Rzeczenicy i jadę dalej krajową 25 , od teraz jechałem nieznaną mi drogą. Droga się pogorszyła - koleiny , dziury , popękany asfalt i dość wąska jezdnia , a najgorsze było to , że prawie ciągle mijały mnie tiry , więc było bardzo niebezpiecznie.
Chociaż zdarzały się też bardzo dobre odcinki jezdni , jak ta:

Ale dużo ich nie było i musiałem się dalej tłuc przez masę dziur. Ale za to widoki na całej trasie bardzo ładne.

Głód zaczął powoli doskwierać. Było już po 8.00 więc sklepy powinny być otwarte. W Bobolicach kupuję sobie coś do jedzenia i zatrzymuje się na polance za miastem.

Od teraz jechałem krajową 11 , która była jak stół przez 40km , ale ruch dość spory. Więc zacząłem jechać dalej od krawędzi jezdni bo trafiali się idioci co mijali na trzeciego , nawet tiry...
W końcu dojeżdżam do miasta. I robię zdjęcie tablicy.

A i zapomniałem napisać , gdzieś na 60km przed Koszalinem teren robił się coraz bardziej pagórkowaty. Oczywiście nie mam na myśli długich zjazdów i podjazdów w końcu byłem nad morzem , nie w górach.
Trochę jadę po mieście i oprócz tego , że jest duże z masą sklepów , nic nie przykuwa mojego wzroku. Przez przypadek zauważyłem tablicę "Miastko 206" , więc wtedy zmieniam plany , by nie wracać tą samą drogą i kieruję się na wojewódzką 206.
Droga jest po prostu zajebista , jadę prawie cały czas wśród drzew , asfalt idealny , ruch mały.


Przez około 60km do Miastka jechało się świetnie , ciągłe krótkie podjazdy zjazdy , fajne widoki , żadnych monotonnych odcinków.
Dojeżdżam do Miastka uzupełniam wodę i jadę według wskazań nawigacji , która doprowadza mnie do szutrowego odcinka.

Widoki piękne wokół , więc jechało się dobrze.


Nawigacja doprowadza mnie do jakiegoś zjazdu. Po zjechaniu okazuje się , że zboczyłem z drogi , więc muszę wrócić pod górkę. Próbuję znowu powrócić na odpowiednią drogę i jadę ledwie widoczną ścieżką w las , po chwili okazuję się , że znowu zboczyłem.A więc znowu wracam tym razem do Miastka. Trochę przejrzałem mapy i znalazłem drogę przez Koczałę do Przechlewa. Po drodze znowu złapały mnie skurczę żołądka , ale tym razem byłem przygotowany:D.
Po dojechaniu do Przechlewa jechałem już w ciemno znaną drogą.
Dojeżdżam o 19.00. O dziwo nogi mnie nie bolą , kolana , szyja , plecy , ramiona też. Jedynie cztery litery (ostatnie 30km jechałem właściwie na stojąco) i brzuch z głodu , kupowałem tylko wodę , bo myślałem , że szybciej dojadę do domu.

Wschód nad Chojnicami© mati94
Od początku jadę spokojnie , jechałem pod wiatr , który był dość umiarkowany.
Staję jeszcze przed Człuchowem w krzakach...

Jezioro Człuchowskie© mati94
Z krajowej 22 skręcam na DK25 i robię zdjęcie tablicy.

Tablica w Człuchowie© mati94
Po kilku kilometrach mijam Jezioro Krępsko i z drugiej strony Jezioro Szczytno.

Jezioro Krępsko© mati94
Dojeżdżam do Rzeczenicy i jadę dalej krajową 25 , od teraz jechałem nieznaną mi drogą. Droga się pogorszyła - koleiny , dziury , popękany asfalt i dość wąska jezdnia , a najgorsze było to , że prawie ciągle mijały mnie tiry , więc było bardzo niebezpiecznie.
Chociaż zdarzały się też bardzo dobre odcinki jezdni , jak ta:

Gdzieś na trasie© mati94
Ale dużo ich nie było i musiałem się dalej tłuc przez masę dziur. Ale za to widoki na całej trasie bardzo ładne.

Przed Bobolicami© mati94
Głód zaczął powoli doskwierać. Było już po 8.00 więc sklepy powinny być otwarte. W Bobolicach kupuję sobie coś do jedzenia i zatrzymuje się na polance za miastem.

Od teraz jechałem krajową 11 , która była jak stół przez 40km , ale ruch dość spory. Więc zacząłem jechać dalej od krawędzi jezdni bo trafiali się idioci co mijali na trzeciego , nawet tiry...
W końcu dojeżdżam do miasta. I robię zdjęcie tablicy.

A i zapomniałem napisać , gdzieś na 60km przed Koszalinem teren robił się coraz bardziej pagórkowaty. Oczywiście nie mam na myśli długich zjazdów i podjazdów w końcu byłem nad morzem , nie w górach.
Trochę jadę po mieście i oprócz tego , że jest duże z masą sklepów , nic nie przykuwa mojego wzroku. Przez przypadek zauważyłem tablicę "Miastko 206" , więc wtedy zmieniam plany , by nie wracać tą samą drogą i kieruję się na wojewódzką 206.
Droga jest po prostu zajebista , jadę prawie cały czas wśród drzew , asfalt idealny , ruch mały.


Przez około 60km do Miastka jechało się świetnie , ciągłe krótkie podjazdy zjazdy , fajne widoki , żadnych monotonnych odcinków.
Dojeżdżam do Miastka uzupełniam wodę i jadę według wskazań nawigacji , która doprowadza mnie do szutrowego odcinka.

Widoki piękne wokół , więc jechało się dobrze.


Nawigacja doprowadza mnie do jakiegoś zjazdu. Po zjechaniu okazuje się , że zboczyłem z drogi , więc muszę wrócić pod górkę. Próbuję znowu powrócić na odpowiednią drogę i jadę ledwie widoczną ścieżką w las , po chwili okazuję się , że znowu zboczyłem.A więc znowu wracam tym razem do Miastka. Trochę przejrzałem mapy i znalazłem drogę przez Koczałę do Przechlewa. Po drodze znowu złapały mnie skurczę żołądka , ale tym razem byłem przygotowany:D.
Po dojechaniu do Przechlewa jechałem już w ciemno znaną drogą.
Dojeżdżam o 19.00. O dziwo nogi mnie nie bolą , kolana , szyja , plecy , ramiona też. Jedynie cztery litery (ostatnie 30km jechałem właściwie na stojąco) i brzuch z głodu , kupowałem tylko wodę , bo myślałem , że szybciej dojadę do domu.
Dane wycieczki:
Km: | 268.49 | Km teren: | 7.00 | Czas: | 12:32 | km/h: | 21.42 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 830m | Rower: | Folta Tarrega Sport |