Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2013
Dystans całkowity: | 2861.59 km (w terenie 67.00 km; 2.34%) |
Czas w ruchu: | 127:39 |
Średnia prędkość: | 22.42 km/h |
Suma podjazdów: | 7479 m |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 105.98 km i 4h 43m |
Więcej statystyk |
Sworne
Niedziela, 30 czerwca 2013 | dodano:30.06.2013Kategoria 50-99km
Lipna pogoda , chłodno , pochmurno , ogólnie paskudnie.
Podsumowując był to całkiem dobry miesiąc , poprawiony czerwiec 2011r o 92km. Tym samym czerwiec 2013r stał się moim drugim miesiącem pod względem km , wiec całkiem nieźle.
Padł za to rekord pod względem ilości setek w ciągu całego miesiąca - 20. Poprawiony wynik z sierpnia 2011r o całe 5 sztuk ;)
Podsumowując był to całkiem dobry miesiąc , poprawiony czerwiec 2011r o 92km. Tym samym czerwiec 2013r stał się moim drugim miesiącem pod względem km , wiec całkiem nieźle.
Padł za to rekord pod względem ilości setek w ciągu całego miesiąca - 20. Poprawiony wynik z sierpnia 2011r o całe 5 sztuk ;)
Dane wycieczki:
Km: | 50.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:15 | km/h: | 22.22 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 206m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Miasto
Sobota, 29 czerwca 2013 | dodano:29.06.2013Kategoria po mieście
Zamierzałem zrobić parę długości mojej tzw. "ósemki" , ale po przejechaniu miasta na około , zauważyłem nadciągające potencjalnie burzowe chmury. Z racji , że szosą nie jeżdżę w deszczu , zawracam również na około. Niestety , aby wyjechać na wylotówkę w stronę Kościerzyny , muszę objeżdżać szosą prawie całe miasto. Bowiem trwa budowa ronda na najkrótszym wariancie , objazd jest dziurawy , a przez miasto odpada.
Dane wycieczki:
Km: | 13.04 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:36 | km/h: | 21.73 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 30m | Rower: | Bianchi Via Nirone 7 |
Jastrowie
Piątek, 28 czerwca 2013 | dodano:28.06.2013Kategoria 100-199km
Dzisiaj zakończenie roku , które bardzo krótko trwało , więc wykorzystałem to i wyjechałem prędko jak na mnie , o 11.30.
Cały zachód tylko po to , aby przejechać się pierwszy raz drogą Złotów - Jastrowie. Całkiem spoko odcinek , na pewno jeżeli będzie sposobność to go wykorzystam. Od Jastrowia duży ruch , bowiem do Podgai (?) biegną tędy dwie krajówki : DK11 i DK22. W Podgajach jadę już tylko i wyłącznie po DK22 i wyraźnie odczuwa się różnicę. Coś za coś , wolę jechać po dobrej drodze z dużym ruchem.
Ogólnie bardzo ekonomicznie wyszło. Mało piłem , prawie wcale , więc nie wzmacniałem procesu trawienia. Skończyło się na tym , że nic na trasie nie jadłem , nawet głodu nie odczuwałem. Dziwne bo na śniadanie zjadłem tylko 6 bułek i spory kawałek tortu.
Chojnice - Zamarte - Człuchów - Debrzno - Złotów - Jastrowie - Lędyczek - Człuchów - Zamarte - Ogorzeliny - Chojnice
Cały zachód tylko po to , aby przejechać się pierwszy raz drogą Złotów - Jastrowie. Całkiem spoko odcinek , na pewno jeżeli będzie sposobność to go wykorzystam. Od Jastrowia duży ruch , bowiem do Podgai (?) biegną tędy dwie krajówki : DK11 i DK22. W Podgajach jadę już tylko i wyłącznie po DK22 i wyraźnie odczuwa się różnicę. Coś za coś , wolę jechać po dobrej drodze z dużym ruchem.
Ogólnie bardzo ekonomicznie wyszło. Mało piłem , prawie wcale , więc nie wzmacniałem procesu trawienia. Skończyło się na tym , że nic na trasie nie jadłem , nawet głodu nie odczuwałem. Dziwne bo na śniadanie zjadłem tylko 6 bułek i spory kawałek tortu.
Chojnice - Zamarte - Człuchów - Debrzno - Złotów - Jastrowie - Lędyczek - Człuchów - Zamarte - Ogorzeliny - Chojnice
Dane wycieczki:
Km: | 181.63 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:42 | km/h: | 27.11 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 390m | Rower: | Bianchi Via Nirone 7 |
Regeneracyjna szosa
Czwartek, 27 czerwca 2013 | dodano:27.06.2013Kategoria 100-199km
Kolejny dzień z serii bardziej jesiennych , aniżeli letnich. Lecz temperatura pozwala na krótkie spodenki. Chmury troszeczkę straszą , ale na szczęście na tym się kończy. Wiatr słaby , więc nie sprawia żadnego problemu.
Smieszki na północ od Chojnic , są chyba powoli kończone. W Chocińskim Młynie stoją już znaki wraz z barierkami , a przed Czyczkowymi został wylany asfalt na zjazdach z drogi.
Chojnice - Polnica - Człuchów - Rzeczenica - Przechlewo - Konarzyny - Żabno - Chojnice
Smieszki na północ od Chojnic , są chyba powoli kończone. W Chocińskim Młynie stoją już znaki wraz z barierkami , a przed Czyczkowymi został wylany asfalt na zjazdach z drogi.
Chojnice - Polnica - Człuchów - Rzeczenica - Przechlewo - Konarzyny - Żabno - Chojnice
Dane wycieczki:
Km: | 131.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:04 | km/h: | 25.99 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 335m | Rower: | Bianchi Via Nirone 7 |
Po mieście...
Środa, 26 czerwca 2013 | dodano:26.06.2013Kategoria >300km
Dlaczego aż tyle po mieście? A dlaczego nie?
Mam na koncie setki , dwusetki , 300 , nawet 400. Byłem we wielu większych miastach kawałek oddalonych : Gdańsk , Koszalin , Grudziądz , etc. Zdarzało się jeździć setki po mieście. Lecz postanowiłem przekroczyć barierę absurdu. Zdobyć kolejne , tym razem , nietypowe "osiągnięcie".
Startuje o 0.15 , dosyć chłodno , o spodenkach nie ma mowy , ale przynajmniej nie pada. Najpierw 5 większych (po ok 4.5km) pętli w okolicy Przemysłowej. Następnie dla odmiany 10 mniejszych (2.3km) w okolicy Bytowskiej. Idzie dosyć sprawnie , zero problemów z sennością (tak swoją drogą jest to mój bardzo poważny "przeciwnik"). Pojawiają się pierwsze myśli związane z 200 , albo 300 wyłącznie po mieście.
Po 50km nagle atakuje mnie senność , na jednej z pętli nieprzytomnie wpatrując się w swój cień rzucany przez latarnię. Zauważam obok siebie pewną sylwetkę. Okazało się , że to jakiś "wilczur" biegnący za mną. Z wrażenia spadł mi łańcuch z blatu (jak spadnie to sam nie wskoczy). Ja sam niczym rażony piorunem kręcę przestraszony z kadencją 500:p. Ta sytuacja nie była zbyt miła , być tak brutalnie przywrócony do rzeczywistości...ale przynajmniej podziałało i na tym etapie , mogłem zapomnieć o senności. Z racji "spotkania" i niechęci powtórki z rozrywki , wracam na poprzednią mniejszą pętle. Tak dokręcam do 105km.
Chwilę przed 4.00 zaczyna padać deszcz. Z czasem nabiera na sile i skutecznie moczy mnie przez ostatnią godzinę. Szkoda , że kolejny raz licznik zostaje zalany , jak się później okazało ostatecznie.
Po ogarnięciu się i zjedzeniu posiłku wracam na trasę , gdy przestaje padać. Z racji , że jadę bez licznika , muszę korzystać jedynie z pętli , której wymiary znam. Więc znów na Bytowską , jakieś 19 okrążeń. Deszcz znów przypomina o sobie , więc wracam.
Niestety deszcz bardzo krzyżuje mi plany , od 10.00 pada nieprzerwanie przez 4h , lecz nadal czekam na okazję , wyjścia. Bowiem szkoda było mi już 150km o godzinie 10.00. W końcu nie prędko powtórzyłbym tą próbę. W między czasie jadę do sklepu , lecz tam się okazuję , że mają tylko liczniki z firmy Sigmy. Natomiast ja szukałem jakiegoś zwykłego no-name do górala.
Mija kolejna godzina , a deszcz nadal nieugięty. Postanawiam , stawić mu czoło , w końcu , satysfakcja będzie większa jeżeli właśnie przy takiej aurze uda mi się osiągnąć cel. Deszcz nie jest mocny , lecz jest to typowy prysznic , dzięki któremu jestem doszczętnie mokry po ok 10km. Jednak nie poddaję się , mając świadomość , że właśnie od tego okresu zależy przede wszystkim powodzenie tego przedsięwzięcia. Udaję mi się wykręcić kolejne 50km przy niemałym trudzie.
Od tego momentu mam 200km z groszem , a więc miałem swoje minimum. Nieoczekiwanie jednak pod wieczór przestaje padać , wychodzę następny raz walczyć z monotonią. Na szczęście nie musiał mi towarzyszyć wszech obecny deszcz. Kolejny raz kieruję się na Bytowską , szczerze rzygając już tą pętlą. Jadąc przede wszystkim z myślami "cel uświęca środki" dokręcam kolejne 40 okrążeń i wreszcie kończę ten dzień o 23.40.
Jestem cholernie zadowolony , że mimo tragicznej pogody (jak na czerwiec) udaje mi się ukończyć to co sobie zamierzyłem. Tak swoją drogą przejechałem 106 okrążeń tej samej pętli(2.3km) będzie mi się śniła po nocach ta droga...
Bez licznika przez ponad 210km , w deszczu ok 80km , kropiło przynajmniej 100km.
Teraz najważniejsze dla mnie , w końcu upragniony sen ;)
Mam na koncie setki , dwusetki , 300 , nawet 400. Byłem we wielu większych miastach kawałek oddalonych : Gdańsk , Koszalin , Grudziądz , etc. Zdarzało się jeździć setki po mieście. Lecz postanowiłem przekroczyć barierę absurdu. Zdobyć kolejne , tym razem , nietypowe "osiągnięcie".
Startuje o 0.15 , dosyć chłodno , o spodenkach nie ma mowy , ale przynajmniej nie pada. Najpierw 5 większych (po ok 4.5km) pętli w okolicy Przemysłowej. Następnie dla odmiany 10 mniejszych (2.3km) w okolicy Bytowskiej. Idzie dosyć sprawnie , zero problemów z sennością (tak swoją drogą jest to mój bardzo poważny "przeciwnik"). Pojawiają się pierwsze myśli związane z 200 , albo 300 wyłącznie po mieście.
Po 50km nagle atakuje mnie senność , na jednej z pętli nieprzytomnie wpatrując się w swój cień rzucany przez latarnię. Zauważam obok siebie pewną sylwetkę. Okazało się , że to jakiś "wilczur" biegnący za mną. Z wrażenia spadł mi łańcuch z blatu (jak spadnie to sam nie wskoczy). Ja sam niczym rażony piorunem kręcę przestraszony z kadencją 500:p. Ta sytuacja nie była zbyt miła , być tak brutalnie przywrócony do rzeczywistości...ale przynajmniej podziałało i na tym etapie , mogłem zapomnieć o senności. Z racji "spotkania" i niechęci powtórki z rozrywki , wracam na poprzednią mniejszą pętle. Tak dokręcam do 105km.
Chwilę przed 4.00 zaczyna padać deszcz. Z czasem nabiera na sile i skutecznie moczy mnie przez ostatnią godzinę. Szkoda , że kolejny raz licznik zostaje zalany , jak się później okazało ostatecznie.
Po ogarnięciu się i zjedzeniu posiłku wracam na trasę , gdy przestaje padać. Z racji , że jadę bez licznika , muszę korzystać jedynie z pętli , której wymiary znam. Więc znów na Bytowską , jakieś 19 okrążeń. Deszcz znów przypomina o sobie , więc wracam.
Niestety deszcz bardzo krzyżuje mi plany , od 10.00 pada nieprzerwanie przez 4h , lecz nadal czekam na okazję , wyjścia. Bowiem szkoda było mi już 150km o godzinie 10.00. W końcu nie prędko powtórzyłbym tą próbę. W między czasie jadę do sklepu , lecz tam się okazuję , że mają tylko liczniki z firmy Sigmy. Natomiast ja szukałem jakiegoś zwykłego no-name do górala.
Mija kolejna godzina , a deszcz nadal nieugięty. Postanawiam , stawić mu czoło , w końcu , satysfakcja będzie większa jeżeli właśnie przy takiej aurze uda mi się osiągnąć cel. Deszcz nie jest mocny , lecz jest to typowy prysznic , dzięki któremu jestem doszczętnie mokry po ok 10km. Jednak nie poddaję się , mając świadomość , że właśnie od tego okresu zależy przede wszystkim powodzenie tego przedsięwzięcia. Udaję mi się wykręcić kolejne 50km przy niemałym trudzie.
Od tego momentu mam 200km z groszem , a więc miałem swoje minimum. Nieoczekiwanie jednak pod wieczór przestaje padać , wychodzę następny raz walczyć z monotonią. Na szczęście nie musiał mi towarzyszyć wszech obecny deszcz. Kolejny raz kieruję się na Bytowską , szczerze rzygając już tą pętlą. Jadąc przede wszystkim z myślami "cel uświęca środki" dokręcam kolejne 40 okrążeń i wreszcie kończę ten dzień o 23.40.
Jestem cholernie zadowolony , że mimo tragicznej pogody (jak na czerwiec) udaje mi się ukończyć to co sobie zamierzyłem. Tak swoją drogą przejechałem 106 okrążeń tej samej pętli(2.3km) będzie mi się śniła po nocach ta droga...
Bez licznika przez ponad 210km , w deszczu ok 80km , kropiło przynajmniej 100km.
Teraz najważniejsze dla mnie , w końcu upragniony sen ;)
Dane wycieczki:
Km: | 302.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 13:47 | km/h: | 21.91 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 400m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Nocna setka
Poniedziałek, 24 czerwca 2013 | dodano:24.06.2013Kategoria 100-199km
Bateria w liczniku zaczyna znowu padać...
Nie było lekko , zwłaszcza , że brzuch mi się buntował przez jakiś syfiasty wypiek zjedzony wczoraj.
Nie było lekko , zwłaszcza , że brzuch mi się buntował przez jakiś syfiasty wypiek zjedzony wczoraj.
Dane wycieczki:
Km: | 100.67 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:57 | km/h: | 20.34 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 200m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Szosa
Niedziela, 23 czerwca 2013 | dodano:23.06.2013Kategoria 100-199km
Ostatnio trochę zaczyna mnie nużyć jazda na MTB , więc zająłem się w końcu szosą. Pochmurno na trasie , porządnie chmurzyć zaczyna się w pobliżu Człuchowa. Tu na szczęście mogłem przeczekać , u rodziny , deszcz i burzę. Gdy się rozpogadza wracam przez Zamarte i Ogorzeliny.
Zapomniałem już jak lekko się jeździ na szosie , jednocześnie też o tym , że bez rękawiczek to krucho dla rąk na baranku.
Chojnice - Przechlewo - Rzeczenica - Człuchów - Sieroczyn - Człuchów - Zamarte - Ogorzeliny - Chojnice
Zapomniałem już jak lekko się jeździ na szosie , jednocześnie też o tym , że bez rękawiczek to krucho dla rąk na baranku.
Chojnice - Przechlewo - Rzeczenica - Człuchów - Sieroczyn - Człuchów - Zamarte - Ogorzeliny - Chojnice
Dane wycieczki:
Km: | 115.11 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:24 | km/h: | 26.16 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 325m | Rower: | Bianchi Via Nirone 7 |
Krótko
Sobota, 22 czerwca 2013 | dodano:23.06.2013Kategoria 0-49km
Przez Ogorzeliny i Sławęcin. Ostatnio mało czasu , trochę problemów z rowerem i samochodem , przez co nie miałem ochoty na jazdę. Dzisiaj , również mało czasu , ale od jutra powinno się to zmienić , zwłaszcza , że od poniedziałku czas zrobić wolne od szkoły.
Dane wycieczki:
Km: | 30.07 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:21 | km/h: | 22.28 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 80m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
8x8
Środa, 19 czerwca 2013 | dodano:23.06.2013Kategoria 100-199km
Kolejny raz po "treningowej" drodze od DW235 do Rytel-Dworzec , tym razem 8 długości , powrót podobny do dojazdu , czyli przez Chojniczki i Klosnowo.
Dane wycieczki:
Km: | 106.68 | Km teren: | 14.00 | Czas: | 05:29 | km/h: | 19.46 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 270m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Lipka
Wtorek, 18 czerwca 2013 | dodano:23.06.2013Kategoria 100-199km
Po małym smarowaniu łańcucha , zaczyna się buntować napęd na trasie. Skaczący łańcuch i co chwila spadający z blatu , zmusza mnie do spokojniejszego tempa. Kolejny odcinek nieznanej mi drogi przejechany (Lutówko - Czyżkowo) , że tez muszę już robić ponad 100km aby przejechać 5km nieznanej mi drogi...
Dane wycieczki:
Km: | 113.38 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:00 | km/h: | 22.68 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 280m | Rower: | Folta Tarrega Sport |