Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2011
Dystans całkowity: | 2769.07 km (w terenie 88.00 km; 3.18%) |
Czas w ruchu: | 120:36 |
Średnia prędkość: | 22.96 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.00 km/h |
Suma podjazdów: | 6940 m |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 102.56 km i 4h 28m |
Więcej statystyk |
Serwis
Środa, 8 czerwca 2011 | dodano:08.06.2011Kategoria 0-49km
Tym razem w moim wykonaniu , podjechałem do dziadka i z jego pomocą udało się wyeliminować stukanie , poprzez nasmarowanie tylnej piasty. Dodatkowo zamieniłem przednią z tylną oponą , hamulce podkręciłem i nasmarowałem łańcuch.
Przed burzą w południe przejechałem oszałamiające 5km. Na szczęście wyrobiłem się przed właśnie zaczynającą się burzą i deszczem.
Zobaczy się jutro , czy dętki są całe , bo miałem wrażenie jechać na spuszczającej dętce , mam nadzieję , że to tylko subiektywne wrażenie.
Przed burzą w południe przejechałem oszałamiające 5km. Na szczęście wyrobiłem się przed właśnie zaczynającą się burzą i deszczem.
Zobaczy się jutro , czy dętki są całe , bo miałem wrażenie jechać na spuszczającej dętce , mam nadzieję , że to tylko subiektywne wrażenie.
Dane wycieczki:
Km: | 45.30 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:44 | km/h: | 26.14 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 20m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Szybko po burzy
Wtorek, 7 czerwca 2011 | dodano:07.06.2011Kategoria 0-49km
Wyjazd późno ok 20.30. Chciałem przejechać więcej , ale nadziałem się na szlaban za Silnem i czekałem dobre kilka minut , więc musiałem skrócić przez Lichnowy by zdążyć przed zmrokiem.
Dane wycieczki:
Km: | 36.78 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:25 | km/h: | 25.96 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Wietrznie
Poniedziałek, 6 czerwca 2011 | dodano:07.06.2011Kategoria 0-49km
Przed trasą kilka nieplanowanych km , między innymi powrót do domu ze zgubionym błotnikiem:D
Dane wycieczki:
Km: | 23.31 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 18.65 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 60m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Jak w piekarniku - Świecie , Grudziądz
Sobota, 4 czerwca 2011 | dodano:04.06.2011Kategoria 200-299km
Po 4 godzinach snu , wstaję o 4.00 by wyjechać ok 5.00. Prognozy się potwierdzają i jest bezchmurne niebo , lecz postanowiłem wziąć jeszcze cienką bluzkę na rano , która później była zbędnym balastem. Jadę jeszcze pożyczyć aparat , a potem wyjeżdżam z miasta i kieruję się na Tucholę. Jazda dość monotonna , do samego Bysława (40km) , bo znam dobrze tą drogę.
Następnie zaczyna się jazda w nieznane - to lubię.
Droga ku mojemu zdziwieniu jest bardzo dobra. Więc ogólnie sielanka

Ze spokojnej jazdy wyrywa mnie nagły huk , jak się okazało dwa mijające się z naprzeciwka samochody jechały tak blisko siebie , że walnęły lusterkami. Jeden z kierowców trochę nieogarnięty zjeżdża na środek i staje. No nic jadę dalej.
Na około zielono , ruch trochę wzmożony , ale mi to nie przeszkadza , w międzyczasie mijam ciekawą wioskę.

Nagle zauważam z naprzeciwka ścigacza , który skręca ze swojego pasa wprost na mnie , myślę sobie "WTF?!". Okazało się , że ów pan pytał o drogę do Łodzi , dobrze , że to zrobił bo jechał w całkiem innym kierunku.
Ciekawostka do jednej z osób - był na gdyńskiej rejestracji:p , może Ci mieszkańcy nie bardzo ogarniają:D
Po 70 kilku kilometrach dobijam do Świecia i od razu zonk , bo jeszcze wczoraj słyszałem , że mogę jechać cały czas prosto , a był tutaj znak zakazu jazdy rowerem , ale zauważam równoległą , starą drogę i myślę sobie , że chyba nią dojadę. W razie czego pytam jeszcze pewnego pana akurat siedzącego w samochodzie nieopodal.
Bez błądzenia docieram do głównej drogi i jadę nią kilka km , nie będąc pewnym czy dobry kierunek obrałem. Znowu pytam przypadkową osobę. Jako , że jechałem dobrze , jadę więc dalej i wyjeżdżam na (o zgrozo) krajową 1 , na której ruch jest ogromny. Ale za to jest piękne ok 2 metrowe asfaltowe pobocze , więc nie ma problemu.

Jako , że nie miałem najmniejszej ochoty wbić się na jakąś ekspresówkę , czy autostradę , uważnie oglądam znaki i mijam w tle początek autostrady A1 prowadzącej do Pruszcza Gdańskiego i Trójmiasta.

W okolicach wsi Dolna Grupa , na której miałem zjechać na prawo w kierunku Grudziądza , zaczyna się dosłownie piekło . Łapią mnie tak silne skurcze w żołądku , że ledwie kręciłem , czułem jakby miał mi brzuch pęknąć:/ , zmuszam się aby dojechać te kilka kilometrów na most nad Wisłą i do Grudziądza , pstrykam kilka fotek:
Most nad Wisłą

Wisła z Grudziądzem w tle



Pojechać nad Wisłę zależało mi bardziej niż nad morze , ale nie cieszyło mnie to w ogóle...wtedy to bym najlepiej wywalił rower za barierkę i załatwił sobie transport do domu.
Robię jeszcze niewyraźne zdjęcie tablicy Grudziądza i zawracam , nie miałem chęci na nic , a tym bardziej na zwiedzanie.

Po przejechaniu mostu zatrzymuję się i siadam z nadzieją na poprawę , ale to nic nie daję. Więc wsiadam z powrotem na rower i myślę co mam zrobić , jestem 100km od domu i nie mam żadnych chęci na jazdę . Postanowiłem dojechać przynajmniej do Świecia , gdzie byłoby łatwiej o transport. Zjadam kolejne już batony dzisiaj z nadzieją na poprawę. Jednak z czasem jest lepiej, lecz słońce dokłada swoje 5 groszy...ukrop lejący się z nieba jest nie do wytrzymania. Przynajmniej ja nie cierpię takiego piekarnika , bo zawsze mnie głowa boli. A szukać cienia na próżno , jedynie w lesie , gdzie drzewa i tak mało dają i dodatkowo robale zaczynają oblegać , więc trzeba przeć do przodu.
Jakoś docieram do Świecia , robię tam szybkie zakupy w Biedronce i jadę do domu. Sytuacja nie była zła brzuch już trochę odpuścił , ale lejący się żar w ogóle nie słabł , wręcz przeciwnie narastał. Noga już też tak dobrze nie podawała , bo jednak duże tempo narzuciłem na 1 część trasy.
Więc właściwie , kręciłem bo kręciłem , w czasie jednego z postojów na wodę robię zdjęcie i próbuję systematycznie zmniejszać dystans.

W końcu po 10,5h brutto i 208 km docieram do domu , potem jeszcze jadę na urodziny i wracam.
Długo nie zapomnę tego wyjazdu , było cholernie ciężko. Ale udało mi się i napiszę to wprost jestem z siebie zajebiście dumny;]
Z pewnością było ciężej niż na trasie do Gdańska.
I dodatkowo dostałem specyficznej opalenizny , bo jak jechałem do Grudziądza , słońce świeciło z lewej strony , jak wracałem również z lewej. Najbardziej się dostało lewej łydce...
Następnie zaczyna się jazda w nieznane - to lubię.
Droga ku mojemu zdziwieniu jest bardzo dobra. Więc ogólnie sielanka

Ze spokojnej jazdy wyrywa mnie nagły huk , jak się okazało dwa mijające się z naprzeciwka samochody jechały tak blisko siebie , że walnęły lusterkami. Jeden z kierowców trochę nieogarnięty zjeżdża na środek i staje. No nic jadę dalej.
Na około zielono , ruch trochę wzmożony , ale mi to nie przeszkadza , w międzyczasie mijam ciekawą wioskę.

Nagle zauważam z naprzeciwka ścigacza , który skręca ze swojego pasa wprost na mnie , myślę sobie "WTF?!". Okazało się , że ów pan pytał o drogę do Łodzi , dobrze , że to zrobił bo jechał w całkiem innym kierunku.
Ciekawostka do jednej z osób - był na gdyńskiej rejestracji:p , może Ci mieszkańcy nie bardzo ogarniają:D
Po 70 kilku kilometrach dobijam do Świecia i od razu zonk , bo jeszcze wczoraj słyszałem , że mogę jechać cały czas prosto , a był tutaj znak zakazu jazdy rowerem , ale zauważam równoległą , starą drogę i myślę sobie , że chyba nią dojadę. W razie czego pytam jeszcze pewnego pana akurat siedzącego w samochodzie nieopodal.
Bez błądzenia docieram do głównej drogi i jadę nią kilka km , nie będąc pewnym czy dobry kierunek obrałem. Znowu pytam przypadkową osobę. Jako , że jechałem dobrze , jadę więc dalej i wyjeżdżam na (o zgrozo) krajową 1 , na której ruch jest ogromny. Ale za to jest piękne ok 2 metrowe asfaltowe pobocze , więc nie ma problemu.

Jako , że nie miałem najmniejszej ochoty wbić się na jakąś ekspresówkę , czy autostradę , uważnie oglądam znaki i mijam w tle początek autostrady A1 prowadzącej do Pruszcza Gdańskiego i Trójmiasta.

W okolicach wsi Dolna Grupa , na której miałem zjechać na prawo w kierunku Grudziądza , zaczyna się dosłownie piekło . Łapią mnie tak silne skurcze w żołądku , że ledwie kręciłem , czułem jakby miał mi brzuch pęknąć:/ , zmuszam się aby dojechać te kilka kilometrów na most nad Wisłą i do Grudziądza , pstrykam kilka fotek:
Most nad Wisłą

Wisła z Grudziądzem w tle



Pojechać nad Wisłę zależało mi bardziej niż nad morze , ale nie cieszyło mnie to w ogóle...wtedy to bym najlepiej wywalił rower za barierkę i załatwił sobie transport do domu.
Robię jeszcze niewyraźne zdjęcie tablicy Grudziądza i zawracam , nie miałem chęci na nic , a tym bardziej na zwiedzanie.

Po przejechaniu mostu zatrzymuję się i siadam z nadzieją na poprawę , ale to nic nie daję. Więc wsiadam z powrotem na rower i myślę co mam zrobić , jestem 100km od domu i nie mam żadnych chęci na jazdę . Postanowiłem dojechać przynajmniej do Świecia , gdzie byłoby łatwiej o transport. Zjadam kolejne już batony dzisiaj z nadzieją na poprawę. Jednak z czasem jest lepiej, lecz słońce dokłada swoje 5 groszy...ukrop lejący się z nieba jest nie do wytrzymania. Przynajmniej ja nie cierpię takiego piekarnika , bo zawsze mnie głowa boli. A szukać cienia na próżno , jedynie w lesie , gdzie drzewa i tak mało dają i dodatkowo robale zaczynają oblegać , więc trzeba przeć do przodu.
Jakoś docieram do Świecia , robię tam szybkie zakupy w Biedronce i jadę do domu. Sytuacja nie była zła brzuch już trochę odpuścił , ale lejący się żar w ogóle nie słabł , wręcz przeciwnie narastał. Noga już też tak dobrze nie podawała , bo jednak duże tempo narzuciłem na 1 część trasy.
Więc właściwie , kręciłem bo kręciłem , w czasie jednego z postojów na wodę robię zdjęcie i próbuję systematycznie zmniejszać dystans.

W końcu po 10,5h brutto i 208 km docieram do domu , potem jeszcze jadę na urodziny i wracam.
Długo nie zapomnę tego wyjazdu , było cholernie ciężko. Ale udało mi się i napiszę to wprost jestem z siebie zajebiście dumny;]
Z pewnością było ciężej niż na trasie do Gdańska.
I dodatkowo dostałem specyficznej opalenizny , bo jak jechałem do Grudziądza , słońce świeciło z lewej strony , jak wracałem również z lewej. Najbardziej się dostało lewej łydce...
Dane wycieczki:
Km: | 212.16 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 09:23 | km/h: | 22.61 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 560m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Rozgrzewka
Piątek, 3 czerwca 2011 | dodano:03.06.2011Kategoria 0-49km
Starałem się jechać w miarę spokojnie. Chyba się udało bo nogi nie bolą.
Dane wycieczki:
Km: | 38.86 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:37 | km/h: | 24.04 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 20m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Trening
Czwartek, 2 czerwca 2011 | dodano:02.06.2011Kategoria 50-99km
Wyjechałem po 18.00 , a wróciłem przed 21.00. Dzisiaj szybka pętelka zaplanowana pod odcinek Przechlewo-Człuchów , który pierwszy raz jechałem.
Dane wycieczki:
Km: | 67.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:35 | km/h: | 26.09 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 150m | Rower: | Folta Tarrega Sport |
Nad jezioro Szczytno
Środa, 1 czerwca 2011 | dodano:01.06.2011Kategoria 50-99km
Niezła pogoda , choć momentami wiatr nieźle wiał na odsłoniętych odcinkach.
Ooo i pierwszy piątak zaliczony:]
Ooo i pierwszy piątak zaliczony:]
Dane wycieczki:
Km: | 82.06 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 03:28 | km/h: | 23.67 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 250m | Rower: | Folta Tarrega Sport |